Dziś mija 50. lat od śmierci porucznika Stanisława Doliny ps. „Ignac”, oficera Armii Krajowej. Zmarł w wyniku rewizji i „przesłuchania” go przez bezpiekę.
Stanisław Dolina urodził się w 1909 roku. Z wykształcenia był krawcem. Taki zawód uprawiał w Mielcu, angażując się przy tym w życie społeczności lokalnej. Ale już miesiąc po napaści Niemiec na Polskę zaczął tworzyć grupę konspiracyjną.
W Związku Walki Zbrojnej pełnił funkcję komendanta rejonu Mielec. Organizował akcje dywersyjno-sabotażowe. W ramach Akcji Burza brał udział w odbijaniu miasta z rąk niemieckiego okupanta.
Niejako „w nagrodę”, po wkroczeniu Sowietów, trafił do łagrów. Po powrocie do Polski w 1947 roku inwigilowała go komunistyczna bezpieka.
Jego śmierć, która miała miejsce 10 kwietnia 1972 roku, związana jest z komunistycznym aparatem terroru. Służba Bezpieczeństwa dowiedziała się o tym, że por. Dolina spisał swoje wspomnienia z lat okupacji i pobytu w łagrach. Jej funkcjonariusze skonfiskowali, po rewizji w mieszkaniu, maszynopis.
Przesłuchiwanemu „Ignacowi” postawiono zarzuty działania na szkodę Polski Ludowej. Doprowadziło to do zatrzymania akcji serca u 63-letniego wówczas Stanisława Doliny. Zmarł w mieleckim szpitalu.
Został pochowany na Cmentarzu Parafialnym w Mielcu. W 1998 roku Rada Miejska nadała jego imię jednej z ulic na osiedlu Mościska. Dwa lata temu na osiedlu Smoczka powstał jego mural.
Byl kolega mojego ojca,razem byli w lagrach