Mielczanie skarżą się na młodzież, która podczas przerw w zajęciach szkolnych, pali papierosy, pije alkohol i zanieczyszcza okolice.
Na problem okoliczni mieszkańcy zwracają uwagę od dość dawna. Odbyło się nawet specjalne spotkanie w tej sprawie, które zorganizowała rada osiedla.
I co? I nic. Temat na ostatniej sesji Rady Miasta przedstawiła radna Urszula Malińska.
– W okolicy ulicy Warszawskiej nadal jest nagminny problem palenia papierosów, nie mówiąc już o „małpkach” i innych rzeczach. Młodzież wyspecjalizowała się w tym, że wchodzi za bramkę, i tam pali i pije. Potem to wszystko tam zostawiają. A mieszkańcy… dostają mandaty za zanieczyszczanie terenu. I nikt nie reaguje.
– Lokalna społeczność zorganizowała się i udała się do obu szkół – Ekonomika i Elektryka – z prośbą, by dyrekcje zapanowały nad swymi uczniami. Bezskutecznie. Pozwoliłam sobie przejść tam osobiście. I rzeczywiście całe boisko jest zaśmiecone. Ogródek Jordanowski to samo. Może w końcu ktoś się tym zajmie – apelowała.
Prezydent Jacek Wiśniewski odpowiedział, że zna problem, ale to nie on za niego odpowiada.
– Kierownikiem szkoły jest dyrektor, który powinien zadbać o to, żeby jego podopieczni w czasie przerw znajdowali się na terenie placówki, a nie poza nią. Z drugiej strony, zdaję sobie, że jest to dosyć trudne, bo uczniowie są pełnoletni i wychodzą gdzie chcą. Ten problem dotyczy nie tylko tej części miasta, ale też innych jego rejonów.
– Rozmawialiśmy o tym z policją i Strażą Miejską. Prosiliśmy ich, aby na tym terenie zwiększyć patrole – szczególnie wtedy, kiedy są długie przerwy i najwięcej uczniów wychodzi na zewnątrz. Musimy wspólnymi siłami w jakiś sposób tych młodych ludzi dyscyplinować i przede wszystkim edukować. Bo jak będziemy im mówić, że im nie wolno tego robić, to może jakiejś części z nich to zostanie w głowie – dodał prezydent.
SUPER AFERA OD NIEPAMIĘTNYCH CZASÓW TAK BYŁO I JAKOŚ NIKT NIE ROBIŁ Z TEGO PROBLEMU