W niedzielnym (25.03) proteście przeciwko działalności firmy Kronospan wzięło udział kilkanaście tysięcy osób (niektóre źródła mówią nawet o ponad 20 tys.). Tego dnia można było odnieść wrażenie, że bierze się udział w czymś wyjątkowym, wręcz historycznym Równie znamiennym był fakt, że mieszkańcy zupełnie zignorowali spotkanie, które tuż po proteście organizowali lokalni politycy.
Spektakularną akcję mielczan, którą relacjonowały media w całym kraju, skomentował Ireneusz Dzieszko, były mielecki radny, dziś – bloger i happener. Oto co napisał na ten temat:
„Ten marsz to był wielki sukces. To są takie zdarzenia, które przechodzą do historii miasta, a może i nie tylko miasta. Ostatni raz coś takiego widziałem we wrześniu 1983 roku, gdy na ulicach Mielca kilkanaście tysięcy ludzi witało obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. To były czasy, gdy władza chciała tego zabraniać i oprócz wymiaru religijnego, był też wtedy inny wymiar: demonstracja własnych przekonań – pokazania władzy, czego domagają się ludzie. Od tamtego momentu minęły dziesięciolecia i wyrosło całe pokolenie, które taką manifestację na ulicach Mielca widzi pierwszy raz.
Możecie mieć poczucie, że uczestniczyliśmy dziś w historycznym wydarzeniu. Marsz był olbrzymim sukcesem, który widzieliśmy wszyscy. Ale zwykli mieszkańcy miasta odnieśli dziś jeszcze jeden gigantyczny sukces, wcale nie mniejszy, choć mniej spektakularny, mniej widowiskowy.
Otóż obecna władza wyobrażała sobie, że bezpośrednio po marszu zdoła skanalizować jego przekaz. Ta władza, która pozwoliła najpierw sprowadziła trucicieli na teren miasta, a teraz stara się nam sprzedać taką wersję, że jakoś od lat nie da się zmierzyć, co naprawdę leci z kominów – ale na pewno nic szkodliwego i tak naprawdę bardziej szkodzą kopciuchy w prywatnych domach.
Media posłuszne władzy szeroko informowały, że oto ta władz po manifestacji czeka na ciemny lud tuż obok Kronospanu, w Inkubatorze. Ortyl, Tymuła, Kapinos – przybyli, by spotkać się z wami w sprawie jakości powietrza w Mielcu, opowiedzieć jak to solidaryzują się z naszymi postulatami, ale nic nie mogą. Ale oczywiście jesienią wybierzcie ich po raz kolejny, bo są w porządku przecież. I wiecie co się stało? Nikt tam nie przyszedł! Na marszu było 15- 20 tysięcy ludzi, a w Inkubatorze było kilkunastu aktywistów partyjnych i tylko ci dziennikarze, którzy musieli tam pójść, bo im szefowie kazali!
Bo groziło nam to, co stało się w 1989 roku – że odbędzie się taka Magdalenka, w której reprezentanci strony społecznej dogadają się z władzą. Ale tym razem się nie udało. Ludzie po prostu ich “olali”.
Dlatego możemy dalej mieć nadzieję, iż wkrótce rozliczymy ich z tego, że przez lata ci politycy i urzędnicy nie mogą stwierdzić, co leci z fabrycznych kominów. Bo póki politycy i sami truciciele działają wspólnie i w porozumieniu przeciw interesom mieszkańców, nie będzie szans na szybkie zmiany.”
Mielec: SUKCES WIELKIEGO MARSZU – KLĘSKA ORTYLA W INKUBATORZE
KRONOBYL dawniej Mielec:SUKCES WIELKIEGO MARSZU – KLĘSKA ORTYLA W INKUBATORZEDzisiejszy marsz to był wielki sukces. To są takie zdarzenia, które przechodzą do historii miasta, a może i nie tylko miasta. Ostatni raz coś takiego widziałem we wrześniu 1983 roku, gdy na ulicach Mielca kilkanaście tysięcy ludzi witało obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. To były czasy, gdy władza chciała tego zabraniać i oprócz wymiaru religijnego, był też wtedy inny wymiar: demonstracja własnych przekonań – pokazania władzy, czego domagają się ludzie. Od tamtego momentu minęły dziesięciolecia i wyrosło całe pokolenie, które taką manifestację na ulicach Mielca widzi pierwszy raz. Możecie mieć poczucie, że uczestniczyliśmy dziś w historycznym wydarzeniu.Marsz był olbrzymim sukcesem, który widzieliśmy wszyscy. Ale zwykli mieszkańcy miasta odnieśli dziś jeszcze jeden gigantyczny sukces, wcale nie mniejszy, choć mniej spektakularny, mniej widowiskowy. Sukces czysto polityczny. Otóż obecna władza wyobrażała sobie, że bezpośrednio po marszu zdoła skanalizować jego przekaz. Ta władza, która pozwoliła najpierw sprowadziła trucicieli na teren miasta, a teraz stara się nam sprzedać taką wersję, że jakoś od lat nie da się zmierzyć, co naprawdę leci z kominów – ale na pewno nic szkodliwego i tak naprawdę bardziej szkodzą kopciuchy w prywatnych domach.Media posłuszne władzy szeroko informowały, że oto ta władz po manifestacji czeka na ciemny lud tuż obok Kronospanu, w Inkubatorze. Ortyl, Tymuła, Kapinos – przybyli, by spotkać się z wami w sprawie jakości powietrza w Mielcu, opowiedzieć jak to solidaryzują się z naszymi postulatami, ale nic nie mogą. Ale oczywiście jesienią wybierzcie ich po raz kolejny, bo są w porządku przecież.I wiecie co się stało? Nikt tam nie przyszedł! Na marszu było 15- 20 tysięcy ludzi, a w Inkubatorze było kilkunastu aktywistów partyjnych i tylko ci dziennikarze, którzy musieli tam pójść, bo im szefowie kazali!TO JEST GIGANTYCZNY SUKCES, ŻE NIKT TAM NIE POSZEDŁ! Bo groziło nam to, co stało się w 1989 roku – że odbędzie się taka Magdalenka, w której reprezentanci strony społecznej dogadają się z władzą i zaczną gadać na jedno kopyto: że może w przeszłości były jakieś problemy, ale wszystko jest ok i na pewno wkrótce dymy i smród znikną. Ale tym razem władzy się nie udało. Ludzie po prostu ich “olali”. Dlatego możemy dalej mieć nadzieję, iż wkrótce rozliczymy ich z tego, że przez lata ci politycy i urzędnicy nie mogą stwierdzić, co leci z fabrycznych kominów. Bo póki politycy i sami truciciele działają wspólnie i w porozumieniu przeciw interesom mieszkańców, nie będzie szans na szybkie zmiany.
Opublikowany przez Ireneusz Dzieszko na 25 marca 2018
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis