Każdy kto choć trochę interesuje się historią, wie, że amerykańskie wojska nie operowały na terenie obecnej Polski. Tymczasem w Rzędzianowicach odnaleziono bombowca B-17, który wchodził w skład 15. Armii Powietrznej USA. Jej piloci dokonywali ataków na strategiczne obiekty III Rzeszy.
Maszyna rozbiła się w Rzędzianowicach 26 grudnia 1944 r. w wyniku walki z niemieckimi messerschmittami stoczonej w okolicach mieleckiego lotniska. Bombowiec wyleciał z bazy na terenie Włoch. Co ciekawe, jej 10-osobowa załoga wyszła z tego bez szwanku. Jeden z pilotów tylko złamał nogę.
Na szczątki samolotu podczas prac polowych trafił jeden z rolników. Zgłosił tę sprawę pasjonatom historii z Aeroklubu Mieleckiego. Ci zabezpieczyli miejsce i wezwaliśmy archeologów. Wykopywanie resztek maszyny trwało przez cały weekend (7-8.10). Akcję prowadziła Paulina Gorazd-Dziuban, archeolog, doktorantka Uniwersytetu Rzeszowskiego. Znaleziono m.in. trzy śmigła i trzy silniki, bo czwarty został odstrzelony nad Kędzierzynem Koźle podczas operacji „Blachownia” (polegała na zbombardowaniu magazynu benzyny syntetycznej, którą przygotowano dla messerschmittów).
– To że udało się odnaleźć szczątki tej maszyny, jest efektem pracy całego zespołu ludzi, którzy pracują za darmo dla dobra mieleckiej historia lotnictwa – podkreśla Mariusz Mazur z Aeroklubu Mieleckiego.
Nie wiem, skąd mieliście informacje, ale radziłbym na przyszłość dokładniej weryfikować takie „rewelacje”, gdyż podaliście nieprawdziwe okoliczności zestrzelenia samolotu B-17G z Rzędzianowic – maszyna nie została zestrzelona przez Messerschmitty, lecz została ciężko uszkodzona jeszcze nad celem bombardowania przez niemiecką artylerię przeciwlotniczą (Flak), wskutek czego rozbiła się w końcu na terenach kontrolowanych przez Sowietów.
Poza tym nie wszyscy z 10-osobowej załogi byli pilotami – nogę złamał jeden ze strzelców pokładowych, a nie „jeden z pilotów…