Zaciągnięcie przez Szpital Powiatowy w Mielcu 8 mln zł kredytu wzbudza kontrowersje. Chodzi nie tylko o wysoki koszt obsługi pożyczki, który wynosi ok. 2 mln zł, ale przede wszystkim o firmę, która kredytu udzieliła. Mówi się, że jest ona parabankiem, która przyłożyła rękę do prywatyzacji innych szpitali.
– Instytucja ta nie jest parabankiem – podkreślał Leszek Kwaśniewski, dyrektor lecznicy. – To jeden z nielicznych podmiotów na rynku, który specjalizuje się w udzielaniu finansowania szpitalom. Z usług tej grupy korzystają w naszym regionie m.in. placówki w Tarnobrzegu, Krośnie czy Rzeszowie – wyliczał.
Kredyt krytycznie ocenia radny powiatowy, Michał Deptuła: – To nie jest instytucja o bankowym charakterze – uważa. – Ja wiem, że są szpitale, które finansują się w tego typu instytucjach, ale nie widzę powodu, abyśmy my tu w Mielcu brali przykład z placówek, które są pod ścian. Mamy trochę inną sytuację i takie rozwiązania nie są dla nas dobre. Inną kwestią jest wysoka obsługa tego kredytu.
– Z jednej strony te 8 mln zł w krótkim okresie dadzą szpitalowi jakąś tam płynność finansową, bo spłaci stare zobowiązania, a nowe regulować będzie dopiero w przyszłości. Ale jak popatrzymy na koszty tego kredytu w wysokości blisko 2 mln zł w perspektywie długoterminowej, to sytuacja wcale nie jest tak kolorowa – zaznacza. – Ja tylko mam nadzieje, że nie wywróci to finansów naszego szpitala.
Zdaniem Michała Deptuły lepszym rozwiązaniem byłoby finansowanie lecznicy bezpośrednio z budżetu powiatu. – Ja wiem, że ustawa nie pozwala organowi prowadzącemu bezpośredniego dotowania szpitala, czyli przelew bankowy jest niemożliwy – przyznaje Deptuła. – Ale można przejąć wszystkie inwestycje szpitala na barki powiatu i zwolnić gotówkę. To nie powodowałoby takiej sytuacji, że musimy brać kredyt w instytucji, która inkasuje konkretną kasę za to, że go udziela.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis