Bracia, Eugeniusz i Michał Dziekan ze wsi Podborze, są niepełnosprawni intelektualnie. Warunki, w jakich żyją, uwłaczają im jako ludziom i zagrażają ich życiu. Sami nie są w stanie tego zmienić, dlatego proszą o pomoc.
Dom Eugeniusza (57 l.) i Michała Dziekanów (56 l.) ma już ponad sto lat. Bracia mieszkają sami.
Myją się w rzece
Rodzice odeszli ponad 20 lat temu. Warunki, w jakich żyją, urągają im jako ludziom. Nie mają ani łazienki, ani ubikacji, a w kranie jest zimna woda. Latem, kiedy jest ciepło, chodzą myć się do rzeki.
Teraz jednak są zmuszeni zrezygnować z tego „luksusu” . W domu mają: sień, miejsca na węgiel i drzewo, kuchnia i dwa pokoje. Wszystkie te pomieszczenia są bardzo złym stanie.
Pilnej naprawy wymaga szczególnie dach. Jego eternitowe pokrycie jest dziurawe i po każdym większym deszczu woda leje się do środka .
Żeby było mało, na górze pod dachówką jest siano. A jako że bracia palą w kaflowym piecu, w każdej chwili może tam dojść do tragedii. Wystarczy, że zbłąkana iskra dotrze do jednej z licznych dziur w suficie.
Mało tego, istnieje też duże prawdopodobieństwo, że cała konstrukcja dachowa, która istnieje tylko teoretycznie, zwali im się na głowy. W tragicznym stanie jest również komin.
Kto im dał pożyczkę?
Spotykamy pana Ryszarda, który wraz ze swoim tatą, panem Tadeuszem, pomagają braciom od lat.
– Cztery lata temu malowałem im mieszkanie, piec kaflowy im stawiałem. Pomagam jak mogę, ale tu jest potrzebna interwencja Urzędu Miejskiego w Radomyślu Wielkim. Bo to jest naprawdę karygodne, że ci ludzie żyją w tak niegodnych warunkach – mówi pan Ryszard.
Bracia spłacają pożyczkę, którą na wymianę okien i kupno węgla zaciągnęli w jednym z banków. Pozostało im półtora roku, po 270 zł miesięcznie.
– Tylko czy bank powinien im tej pożyczki udzielić, skoro są niepełnosprawni? Przecież muszą mieć opiekuna prawnego – uważa jeden z sąsiadów.
Kontener za ojcowiznę?
Pan Eugeniusz Dziekan chciałby, żeby ktoś mu pomógł wyremontować chociaż dach, sufit i komin. Na reszcie mu nie zależy. Przyznaje, że Urząd Miejskie chciał dać mu i bratu kontener mieszkalny, ale pod warunkiem, że całe gospodarstwo zapisze na gminę. Nie zgodził się. Woli żyć w biedzie niż oddać ojcowiznę.
Niepełnosprawność braci powoduje, że sami nie są w stanie dokonać remontu swojego domu.
– Oni nie są roszczeniowi, choć za każdą pomoc zawsze są bardzo wdzięczni. Przez lata pracowali w kaflarni w Mielcu, z tego dostali jaką rentę. Nie są to jednak duże pieniądze. Ja im pomagam. To samo mój brat. Dwa lata, po naszej interwencji, dostali 400 zł z gminnej opieki społecznej, ale na tym się skończyło. A nam chodzi o to, żeby gmina pomogła im wyremontować ten dom, szczególnie jego dach, bo w innym wypadku w końcu dojdzie tam do tragedii – podkreśla pan Ryszard.
Powiadomiliśmy Urząd Miejski w Radomyślu Wielkim o sytuacji braci z Podborza. Czekamy teraz na stanowisko gminy w tej sprawie.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis