Z rzeszowskiej izby wytrzeźwień „korzystają” m.in. mielczanie. Rocznie jest to ponad 30 osób, co kosztuje podatników ok. 9 tys. zł. – Koszt pobytu jednej takiej osoby wynosi 290 zł – informuje Agata Ćwięka, naczelnik Wydziału Spraw Społecznych w Urzędzie Miasta.
Przewożeniem takich delikwentów do izby wytrzeźwień zajmuje się Straż Miejska we współpracy z policją. – Najpierw rozpoznajemy teren. Sprawdzamy, czy taka osoba ma rodzinę. Jeśli tak, to przekazujemy ją bliskim – podkreśla Arkadiusz Misiak, komendant straży. – Transport na izbę wytrzeźwień następuje wtedy, kiedy nie ma już innej możliwości.
Przewożone osoby zazwyczaj, albo mają najniższe dochody, albo nie mają ich wcale. W tym drugim przypadku za „nocleg” w izbie wytrzeźwień płaci magistrat. – Nie mamy prawnej możliwości egzekwowania pieniędzy od takiej osoby – zaznacza Agata Ćwięka.
Nie zgadza się na to radny miejski PiS, Krzysztof Szostak. Wystąpił on z wnioskiem, aby miasto mogło odzyskiwać pieniądze zapłacone w izbie wytrzeźwień. – Mogło być to np. w formie odpracowania przez takie osoby – proponuje Szostak. – Nie może być tak, że wszyscy w Mielcu „zaciskamy pasa”, a ludzie, których stać na alkohol, nie mają pieniędzy, żeby zapłacić za swój pobyt w izbie wytrzeźwień.
Wniosek radnego został skierowany do komisji zajmującej się sprawami społecznymi. Pomysł ten popiera również Bogdan Bieniek, przewodniczący Rady Miasta. A więc szansa na stworzenie mechanizmu wymuszającego zapłaty za pobyt w izbie wytrzeźwień jest duża.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis