Mielecki magistrat od miesięcy walczy z wykonawcą przebudowy stadionu, firmą Tamex, o zadośćuczynienie za usterki, które stwierdzono na tym obiekcie. Chodzi tu m.in. o przecieki oraz wykwity pleśni i grzyba w pomieszczeniach pod trybuną od strony ulicy Kusocińskiego, gdzie na co dzień trenują lekkoatleci; a także liczne pęcherze z powietrzem na bieżni.
Sprawa znalazła swój finał w sądzie. – Postępowanie dotyczy wykonawcy przebudowy stadionu, która nie wywiązał się ze swych zobowiązań – mówił prezydent Jacek Wiśniewski. – Chodzi o odszkodowanie, które chcemy wyegzekwować. Obserwując przecieki w pomieszczeniach dla lekkoatletów wewnątrz stadionu. Kiedy w jednym miejscu załatamy, woda pojawia się gdzie indziej. Widać więc, że to bubel.
Gotowi na Ekstraklasę
Sporo zastrzeżeń do stanu bieżni ma Janusz Godek, dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. – Niewątpliwie nie została ona wykonana w sposób należyty – uważa. – Dlatego też zamawiający, według mnie, jak najbardziej ma prawo żądać od wykonawcy pokrycia kosztów doprowadzenia tej bieżni do stanu, jakiego się spodziewał. Zapłacił i oczekiwał mercedesa, a dostał zupełnie inną jakość. To prawda, że w pomieszczeniach, w których trenują lekkoatleci przecieka woda przy większych deszczach, ale to zupełnie inne zagadnienie. Powiem tak: stan bieżni jest dla mnie ewidentnym bublem, natomiast przecieki w pomieszczeniach wewnątrz stadionu to temat bardziej skomplikowany – zaznacza Godek.
Czy, mimo tych wszystkich usterek stadion jest gotowy na Ekstraklasę? – Jak najbardziej – odpowiada dyrektor MOSiR. – Trzy lata temu swoje mecze w najwyższej klasie rozgrywali tu piłkarze Termaliki Nieciecza. Już wtedy nasz obiekt spełniał wszystkie standardy związane z wymogami licencyjnymi. Budowa hali sportowej nie powinna mieć żadnego wpływu na rozgrywki piłkarskie na naszym stadionie.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis