
Pływalnia kryta na osiedlu Smoczka przez kilka dni w ubiegłym tygodniu była zamknięta. Stało się tak przez tzw. incydenty kałowy i wymiotny. Nieczystości znaleziono na basenach rekreacyjnym i sportowym. – Dopóki nie będzie drugiego basenu w Mielcu, takie sytuacje będą normą – przestrzega Jarosław Szczerba, przewodniczący Komisji Sportu Rady Miasta.
– Niestety na takie incydenty nie mamy wpływu, to są zdarzenia losowe. Możemy jedynie apelować do mieszkańców o kulturę, nic więcej – twierdzi Jarosław Szczerba. – To zdarzenie pokazuje jednak, jak ważna jest logistyka i planowanie czegoś na przyszłość, bo w Mielcu z jedną pływalnią krytą „zostaliśmy postawieni pod ścianą”. Jak się okazuje, decyzja o zburzeniu starej hali sportowej z basenem była wielkim błędem. Było nim również wybudowanie małej i niefunkcjonalnej pływalni na osiedlu Smoczka.
– Dopóki nie będzie drugiego basenu w Mielcu, tzw. incydent kałowy będzie normą – przestrzega Szczerba. – Obłożenie na pływalni jest bardzo duże. W związku z tym bakterie są tam przekraczane na okrągło. Instalacja nie jest w stanie przemielić tej wody na tyle, żeby tych przekroczeń nie wykazywać. Będzie jeszcze gorzej. W Mielcu jest moda na pływanie. Ludzi na tym basenie będzie więc przybywać.
„Dopóki nie będzie drugiego basenu w Mielcu, tzw. incydent kałowy będzie normą” – Panie Szczerba, wyssane z palca to jest… Żaden argument.
Tu jest problemem że nie wyciągane są konsekwencje od autorów incydentów kałowych.