W związku z „odmrażaniem” gospodarki od poniedziałku (18.05) zwiększy się limit pasażerów w środkach transportu publicznego. Dzięki temu będzie mogło nim jeździć więcej osób. Ostatnie słowo należeć będzie jednak do zarządcy danego transportu.
Na pokład danego pojazdu będzie mogło wsiąść tyle osób, ile wynosi połowa miejsc siedzących lub tyle, ile wynosi 30 proc. liczby wszystkich miejsc siedzących i stojących (w tym przypadku jednak połowa miejsc siedzących musi pozostać wolna). Na przykład jeżeli w autobusie jest 30 miejsc siedzących i 70 stojących (czyli w sumie 100), to równocześnie może nim jechać 30 osób. Przy czym połowa miejsc siedzących musi pozostać wolna. Do tej pory do takiego autobusu mogło wejść 15 osób.
Zmiany te nie przypadły jednak do gustu popularnej w naszym regionie firmie przewozowej Marcel-Bus. Rządowe decyzje w tej sprawie nazywa ona… zarzynaniem transportu prywatnego.
– Zwiększenie limitu osób w komunikacji miejskiej dotyczy zapełnienie 30 procent wszystkich miejsc stojących i siedzących dla danego pojazdu. Czyli autobusy miejskie mające 100 lub 150 miejsc siedzących i stojących mogą wieźć 50 osób, a więc pełny autobus. To samo pociągi. My w busach mając tylko 20 miejsc siedzących i np. 5 stojących możemy wieźć 30 procent, czyli 7 osób lub jak do tej pory 10 osób, czyli 50 procent zapełnienia miejsc siedzących. Nie wyrabiamy z tymi limitami nawet na koszty! Dlaczego nas blokujecie ? Chcemy przewieźć tylko 20 osób – czytamy w komunikacie Marcela.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis