Niestety w tym roku mielczanie mogą spodziewać się znacznych podwyżek cen odbioru śmieci. W ubiegłym roku (być może z przyczyn wyborczych) miasto dopłaciło do rachunków mieszkańców ok. 2,5 mln zł. Dziś na taki luksus zadłużony magistrat nie może sobie pozwolić. Za podwyżką przemawia również fakt, że znacznie wzrósł cennik w zakładach utylizacji odpadów.
Opozycja nie szczędzi słów krytyki pod adresem prezydenta Jacka Wiśniewskiego. Dodatkowo wytyka mu obietnice, które składał w kampanii wyborczej: – W lokalnej prasie pan prezydent mówił, że obniżenie opłat za wywóz śmieci będzie dla niego priorytetem. Dodał, że uzyskanie tego będzie możliwe po uzyskaniu wysokiego poziomu recyklingu odpadów – grzmiał radny PiS, Fryderyk Kapinos.
– Okazuje się, że to co było mówione w kampanii wyborczej, dziś po prostu nie jest realizowane. Przecież pan prezydent wiedział, że po prostu nie ma szans na obniżenia kosztów zagospodarowania odpadów – kontynuował. – Wiem, że polski rząd prowadzi konsultacje w celu stworzenia zmian systemowych umożliwiających zrealizowanie inwestycji w zakładach utylizacji odpadów, co pozwoliłoby na zmniejszenie rachunków. Powinniśmy wystąpić do ministra środowiska i wesprzeć te rozmowy – dodał.
– Wydaje mi się, że wycieczki imienne skierowane w moją osobę, dotyczące spraw związanych z moim programem wyborczym, są bezpodstawne – odpowiedział prezydent Wiśniewski. – Funkcję prezydenta miasta pełnię od listopada ub.r. Nie jest to długi czas. Zarzuty, że nic się nie dzieje w kierunku poprawy gospodarki odpadami są nieprawdziwe. Cena śmieci idzie w górę, bo zmieniają się przepisy. To nie jest tak, że tylko Mielec, albo ja osobiście borykam się z tym problemem. To dotyczy wielu gmin.
Taczki trzeba szykować.