Uchwalona kilka lat temu ustawa hazardowa zlikwidowała salony gier, ale to nie znaczy, że problem zniknął. Proceder, który uzależnia i rujnuje finansowo, ma się dobrze.
– Przychodzą do mnie mieszkańcy i skarżą się na kluby, w których funkcjonują gry na automatach. Ten problem narasta – alarmuje radny miejski, Kazimierz Totoń. – To jest jak ze sklepami z dopalaczami. Likwiduje się je do południa, a po południu są już z powrotem. Były punkty gier na automatach w budynku, które były dzierżawione od miasta, ale zostały już zlikwidowane. To jednak nie znaczy, że problemu nie ma.
– W prywatnych obiektach w dalszym ciągu to funkcjonuje. Jest to taki rozbój w biały dzień, jak na dzikim zachodzie. Pociecha jest taka, że jeżeli komuś kończy się koncesja, to jej nie dostanie, bo tylko kasyna mogą prowadzić gry hazardowe – dodaje radny Totoń.
Co na to magistrat? Prezydent Daniel Kozdęba tylko bezradnie rozkłada ręce: – Jako miasto na automaty do gier nie mamy najmniejszego przełożenia – oświadcza.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis