– Do szpitala trafiają osoby z covidem w stanie bardzo ciężkim, z problemami z oddychaniem. Jest tak źle, że są kierowani na tlenoterapię. Wychodzą z tego z ciężkimi uszkodzeniami płuc, serca i innych narządów. Albo nie wychodzą w ogóle, bo ich pobyt kończy się śmiercią – mówi starosta Stanisław Lonczak.
Powiat mielecki jest jednym z najbardziej dotkniętych covidem rejonów Podkarpacia. Długo przodował pod względem liczby ofiar koronawirusa. Bardzo duży wzrost odnotowano w tym miesiącu. Do 1 listopada z powodu tej choroby zmarło 19 osób, natomiast 18 listopada, niestety, było ich już 57.
Dwieście łóżek covidowych
W związku z tym Szpital Specjalistyczny w Mielcu utworzył dwa kolejne oddziały zakaźne oraz dodatkowe miejsca na Oddziale Gruźlicy i Chorób Płuc. W lecznicy jest 120 łóżek dla osób z koronawirusem, które wymagają intensywnej opieki.
– To nie było proste. Trzeba było część oddziałów przekształcić, dostosować technicznie, porobić śluzy, znaleźć personel. Gdybyśmy policzyli wszystkie łózka, z których mogą korzystać pacjenci z covidem, np. na rehabilitacji czy na oddziale płucnym, to byłoby ich ok. 200. Z tym, że zajętych jest 120 – mówi starosta Stanisław Lonczak.
Przemęczony personel
– Personel szpitala jest mocno zdekompletowany. Praktycznie na każdym oddziale lekarze i pielęgniarki są pozarażane koronawirusem. Nie wynika to z pracy w naszym szpitalu, tylko w większości przepadków covid przynosi się z zewnątrz. Ci, którzy są zdrowi i mogą pracować, są przeciążeni: dyżury, przemęczenie, stres i świadomość, że ma się do czynienia z chorobą śmiertelną. Nie jest to łatwe, przede wszystkim pod względem psychicznym – uważa.
– Na nasze oddziały covidowe trafiają osoby w stanie naprawdę ciężkim. Mają duże problemy z oddychaniem. Od razu kierowani są na tlenoterapię pod respiratory. Ludzie ci wymagają drogiej kuracji antybiotykami i lekami specjalistycznymi, których nam brakuje. Chodzi m.in. o osocze ozdrowieńców, które przynajmniej na początku jest bardzo skuteczne w leczeniu koronawirusa i powoduje przystopowanie tej choroby – precyzuje Stanisław Lonczak.
Rosyjska ruletka
– Często spotykamy się z opiniami, że koronawirus to tylko odmiana grypy i że nie ma się czego bać. Problem w tym, że w skutkach jest on 5-6 razy bardziej od niej śmiertelny. Pokazują to wszystkie statystyki. Faktem jest, że 80-85 procent ludzi przechodzi covida łagodnie. Tylko, że pozostałe 20-15 procent bardzo cierpi. Ludzie ci wychodzą z choroby z ciężkimi uszkodzeniami płuc, serca i innych narządów ciała. Albo nie wychodzą z niej w ogóle, bo ich pobyt w naszym szpitalu, niestety, kończy się śmiercią.
Nie igrajmy więc z losem, nie grajmy z covidem w rosyjską ruletkę. Jeśli już nie chcemy dbać o siebie, to pomyślmy o innych – apeluje starosta.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis