W mieleckim magistracie trwają prace nad konstrukcją przyszłorocznego budżetu miasta. Wiadomo, że jego możliwości będą znacznie ograniczone. Na miejskich dochodach boleśnie odbiją się zafundowane przez rząd: niższe wpływy z podatku dochodowego, spodziewany wzrost cen energii oraz podwyżki wynagrodzeń nauczycieli i pracowników administracji.
Na ostatniej sesji Rady Miasta mówiła o tym mielecka posłanka Platformy Obywatelskiej, Krystyna Skowrońska: – Przyszłoroczny budżet miasta będzie dość trudnym do zrealizowania z uwagi m.in. na mniejsze dochody z podatku PIT. Wpływy z tego tytułu będą niższe o ok. 8 mln zł – oświadczyła. – Radni będą również musieli zmierzyć się z koniecznością podwyższenia wynagrodzeń nauczycieli. Będzie to kosztowało ponad 10 mln zł. Wyzwaniem dla władz Mielca będzie także nieznana jak dotąd sytuacja związana z ceną prądu. To problemy, które dotykają wszystkie miasta w Polsce – zaznaczyła.
Zbliżające się problemy związane z finansowaniem światy przeczuwa Zdzisław Nowakowski, przewodniczący Komisji Gospodarki i Finansów Rady Miasta. – Co roku zmniejsza się udział subwencji oświatowej w wynagrodzeniach nauczycieli. W tym roku pokrywa ona 87 proc. kwotę, jaką wydajemy. W 2020 r. ma to być o 5 proc. mniej. Te środki będziemy musieli znaleźć w budżecie – przestrzega.
Remedium na te i inne problemy, zdaniem posłanki Skowrońskiej, jest zmiana ustawy o finansowaniu jednostek samorządu terytorialnego. – Będę o to zabiegać na forum Sejmu, ale nie tylko – obiecuje.
Nie jest również tajemnicą, że przyszłoroczne wydatki miasta sparaliżują ogromne inwestycje, m.in. budowa: drugiego mostu na Wisłoce, wiaduktu, hali sportowej, czy przedszkola nr 20.
Zmniejszyć ilość nauczycieli. Powinni pracować 40h tygodniowo