Mieszkańcy mieleckiej starówki skarzą się na chuliganerię, która co weekend gromadzi się przy restauracji McDonald’s. Trwa to już od trzech lat. Ludzie mają dość.
Aktywność bandyterki na własnej skórze odczuł Jakub Blicharczyk, radny miejski, a zarazem mieszkaniec tej części Mielca. – Ktoś mi pomalował auto sprayem. Innym razem dwóch pijanych bandziorów rzucało we mnie butelkami po piwie – alarmuje. – Najgorzej jest w weekendy, kiedy młodzież zjeżdża się na dyskoteki i przy okazji udaje się tam na posiłek. Wcześniej było tam w miarę bezpiecznie. Teraz już tak nie jest
– Sama restauracja nie jest jednak winna – zastrzega Blicharczyk. – Jest miejscem spotkań mieszkańców i nikomu to nie przeszkadza. Natomiast zawsze znajdzie się element, który szuka zadymy. Moi sąsiedzi proszę o pomoc. Wielu z nich zdewastowano samochody. Z policją mamy bardzo dobry kontakt. Pomagają nam. Na naszą prośbę zwiększyli liczbę patroli na starówce. Wpiera nas również Straż Miejska.
Problem mieszkańców może się jednak skończyć. W tegorocznym budżecie miasta na monitoring zapisano ok. 150 tys. zł. Wiele wskazuje, że za część tej kwoty zostaną kupione kamery, które będą rejestrować to co się dzieje w okolicach mieleckiego McDonalds’a. – Sam monitoring nie zlikwiduje chuligaństwa i wandalizmu, ale na pewno przyczyni się do identyfikacji bandziorów – zaznacza Jakub Blicharczyk.
Tez mieszam w okolicy. Już 2 razy nam ukradli wycieraczki z auta.
A śpiewy i krzyki to norma.
jest mapa zagrozen to zaznzczyc to miejsce