Miała być dekomunizacja Mielca a będzie skandal? Niewykluczone, bo zmiana nazwy ulicy Lucjana Rudnickiego na Feliksa Borodzika wciąż wywołuje kontrowersje. A chodzi o decyzję, jaką ponad dwa miesiące temu podjęła Rada Miasta. Stało się tak wbrew woli mieszkańców (pisaliśmy o tym TUTAJ).
Feliks Borodzik był harcerzem Szarych Szeregów, żołnierzem Armii Krajowej, inżynierem lotnictwa w Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego w Mielcu i wieloletnim przewodniczącym Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej. Wniosek o zmianę nazwy tej ulicy wraz z propozycją jej nowego patrona złożył klub PiS, ale nie jest tajemnicą, że za tym patronatem stał radny, a zarazem aktywista ZHR, Marek Zalotyński.
Przedstawiciele części niePiS-owskich środowisk prawicowych w Mielcu (np. Ruchu Patriotycznego) jednak od początku krytykują taką zmianę nazwy ulicy. Sugerują, że Borodzik mógł pójść na współpracę z reżimem komunistycznym. Badają to prokuratorzy Instytutu Pamięci Narodowej.
A tak zamieszanie wokół zmiany nazwy ulicy skomentował Józef Witek, mielecki historyk i regionalista: – Nie było nas przy tym, nie możemy wiec określić na 100 proc, czy poszedł na współpracę z bezpieką czy nie. Wielu ludzi było w AK i trafiło do komunistycznych więzień. Na jakich warunkach ich wypuszczono, tego nikt. oprócz ich samych, nie wie. Pozostają przypuszczenia i domysły. Różne są kontrowersje związane z okresem powojennym, ale według mnie nie ma możliwości całkowitego odtworzenia prawdy.
Czemu mieleccy działacze PiS nie chcą nic mówić o swojej przeszłości przecież wcześniej działali w ZSMP PZPR byli komunistycznymi harcerzami i do tego się nie chcą przyznac. W Mielcu nie ma PiS są tylko dawni kolesie z resortu i dlatego są takie wpadki ja ta z ulicą. Może ten aktywista z ZHR też ma swoją przeszłość i coś ukrywa