Dziś chyba nikt nie ma wątpliwości. Należało budować nowy mielecki stadion od podstaw. Modernizacja starej areny była błędem. Świadczą o tym usterki, które co rusz wychodzą na jaw.
Jednym z najbardziej bulwersujących defektów przebudowanego stadionu jest stan pomieszczeń w jego wnętrzach. Ściany „zdobią” tam wykwity pleśni i grzyba, a w niektórych miejscach sufitu woda leje się przez cały rok. Zdaniem lekarzy sportowych, trening w takich warunkach wpływa negatywnie na wydolność organizmu i układ oddechowy, nasila też alergię i astmę.
– To karygodne – komentuje na łamach Super Nowości Marian Kokoszka, przewodniczący Rady Miasta. – Do dzisiaj nie wiem, czy ten obiekt został odebrany. Nie widziałem protokołu zdawczo-odbiorczego – Niestety, może być gorzej. Jednak nie chcę przypadkiem powiedzieć czegoś za dużo, żeby nie zaszkodzić naszym piłkarzom. Natomiast to, że sytuacja na stadionie jest skandalem, nie ulega wątpliwości.
Chodzą słuchy, że sprawa może zakończyć się w prokuraturze. – Nie mam danych co do stanu prawnego tego obiektu. Dopóki z nim się nie zapoznam tak do końca, dopóty nie będę się wypowiadać w tym temacie – zastrzega Kokoszka. – Problemy z położeniem tartanu na bieżni i błędy na obu trybunach stadionu już na samym początku dały świadectwo złej decyzji, jaką była modernizacja starego obiektu.
– Potem okazało się, że sektor dla kibiców na wózkach położony jest za nisko, a do tego jest tylko częściowo osłonięty od deszczu i śniegu. Do tego w pomieszczeniach pod trybuną przecieka strop – kontynuuje. – Ja nie wiem, czy kiedykolwiek uda się usunąć te usterki. Raczej jestem sceptyczny.
– Wydaliśmy ponad 40 mln zł i… nie mamy obiektu – puentuje szef rady. – Mówi się o awansie do Ekstraklasy, ale czy ta arena z tymi wszystkimi usterkami się do tego nadaje? Mam wątpliwości. I naprawdę nie wiem, co z tym można zrobić. Przecież nie wybudujemy stadionu od nowa…
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis