Zawieszenie funkcjonowania oddziałów w Szpitalu Specjalistycznym w Mielcu jest efektem nagłego „zachorowania” ponad 75 pielęgniarek. Zwolnienia lekarskie to forma ich walki o lepsze warunki pracy. Kobiety domagają się stałego dodatku do pensji w wysokości 1500 zł, skrócenia okresu rozliczeniowego z 3 do 1 miesiąca, i szybkiego rozpoczęcia prac nad regulaminem wynagrodzeń.
Obecnie trwają negocjacje między związkowcami a dyrektorem szpitala, Leszkiem Kwaśniewskim i starostą Zbigniewem Tymuła. Tymczasem sytuację w szpitalu skomentował Marek Kamiński, wiceprzewodniczący Rady Powiatu: – Masowe L4 pielęgniarek w szpitalu to sprawa bez precedensu – napisał na Facebooku. – Wielki szacunek dla pań, które są zdrowe i pracują nadal.
– Słyszę o żądaniach: podwyżki 1500 zł netto miesięcznie, czyli 2000 brutto, a dla pracodawcy to koszt ok 2500 zł. 425 pielęgniarek x 2500 zł to ponad milion złotych na podwyżki miesięcznie. Rocznie to ponad 12 mln. Dla przypomnienia obecne koszty, jakie ponosi szpital na wynagrodzenia pracowników zatrudnionych na umowie o pracę wynosi rocznie ok 34 mln zł – wyliczał.
Pod internetowym wpisem radnego Kamińskiego rozgorzała burzliwa dyskusja.
Panie Marku.
Wystarczy nie kraść!
SW
Trzeba było dać po 150 zł jak obiecano a nie po 100 zł.
ooo obudził się wielki radny, a może by tak wyrównać pobory pielęgniarek z pańskimi? one przynajmniej pracują, a pan zazwyczaj pieprzysz głupoty….