Podczas niedzielnych mszy św. w kościele p.w. Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Mielcu wierni zostawiają swoje pojazdy przy świątyni, wzdłuż ulicy, częściowo na chodniku, co zresztą umożliwia jego dość znacznie obniżony krawężnik.
I kierowcy korzystają z tej dogodności, głównie podczas mszy św. w niedziele i święta. I nikogo to nie oburzało. Do czasu… Nagle na komendę policji zaczęły spływać zgłoszenia w tej sprawie. Na zszokowanych kierowców posypały się mandaty karne…
Piotr Rożniał, naczelnik Wydziału Dróg, Zieleni i Energetyki w magistracie, tłumaczy, że prawo mówi, że parkujący na chodniku muszą zostawić przechodniom półtora metra miejsca. Jest to mało realne, dlatego piesi nie zwracają na to uwagi. Ale nie wszyscy.
– Jest mieszkaniec, któremu parkujące samochody przy kościele przeszkadzają i w każdą niedzielę monituje w tej sprawie na policję. Ta jest zmuszona interweniować. Próbujemy jakoś rozwiązać ten problem. Opracujemy projekt poszerzenia części pasa drogowego, tak żeby zmieścił się i chodnik i parking wzdłużny – mówi naczelnik.
Zdziwienia sytuacją nie kryje Marian Kokoszka, przewodniczący Rady Miasta. – Jest jedna osoba, której przeszkadza parkowanie w okolicach kościoła p.w. Matki Bożej – w mieście, której jest ona patronką. Jest to co najmniej dziwne – irytuje się. – Takie wnioski mogą sparaliżować Mielec, bo zawsze może znaleźć się ktoś złośliwy, kto będzie zgłaszał takie uwagi. Trzeba więc zachować odrobinę zdrowego rozsądku, żeby nie prowokować do powstawania kolejnych tego typu wniosków, które uniemożliwią nam normalne życie.
Prawidłowo!
Nie mam miejsca to się nie pcham na chama aby innym utrudnić życie, zwłaszcza w przypadku drogi pieszo-rowerowej i trawników.
„Zszokowanych kierowcow”??? To chyba tylko w tym kraju ktoś jest zszokowany, że zostaje ukarany za oczywiste i popełnione z pełną premedytacją wykroczenie.
bardzo dobrze na spacerek