Jan Myśliwiec, były wiceprezydent, pozwał Miejski Zarząd Budynków Mieszkalnych. Domaga się od tej spółki wynagrodzenia za okres, w którym był zawieszony w funkcji jej prezesa. A został zawieszony, bo… zainteresowała się nim prokuratura.
Wszystko zaczęło się po opublikowaniu oświadczenia majątkowego Jana Myśliwca za 2018 roku. W tym czasie był on zastępcą prezydenta śp. Daniela Kozdęby, a podczas jego śmiertelnej choroby – pełnił funkcję włodarza miasta.
Świetlicowy w szkole
Okazało się, że w tym czasie był też pracownikiem podległej sobie Szkole Podstawowej nr 7. Zatrudnił się tam jako świetlicowy. Pracę w magistracie zakończył w maju 2018 r. Następnie już jako nauczyciel przeszedł na chorobowe. Do pracy w szkole nr 7 wrócił, ale już po dwóch tygodniach przeszedł na emeryturę. Stąd na jego konto wpłynęła odprawa w wysokości ponad 33 000 złotych.
Następnie Myśliwiec dostał się do Rady Miasta, gdzie został przewodniczącym Komisji Rewizyjnej, która ma pełnić funkcję kontrolną władz miasta. Wkrótce potem z rekomendacji prezydenta Jacka Wiśniewskiego został prezesem Miejskiego Zarządu Budynków Mieszkalnych. Jednak po nagłośnieniu przez media jego poprzedniej działalności ten sam prezydent podjął decyzję o zawieszeniu go w funkcji MZBM do czasu wyjaśnienia sprawy.
Wiśniewski zarządził też kontrolę w szkole nr 7. Ta potwierdziła doniesienia medialne i w efekcie sprawa trafiła do Prokuratury Rejonowej w Stalowej Woli. Ta co prawda nie znalazła znamion przestępstwa i umorzyła śledztwo, ale Myśliwiec do pracy w MZBM już nie wrócił. Dziś sądzi się z tą spółką, domagając się od niej wypłaty wynagrodzenia za okres, w którym był zawieszony w czynnościach w funkcji prezesa. Temat stanął na ostatniej sesji Rady Miasta.
Pozew przeciw MZBM
– Trudno mi się odnosić do genezy tej sprawy, ponieważ miało to miejsce przed okresem, zanim zostałem prezesem MZBM. Niemniej jednak potwierdzam, że jeden z pracowników (Jan Myśliwiec – od red.) wniósł pozew przeciwko nam do sądu o wypłatę części wynagrodzenia. Dotyczy to okresu, w którym był zawieszony w czynnościach. Po wysłuchaniu stron, sąd zaproponował zawarcie umowy. W związku z tym dał obu stronom czas kilku miesięcy nad zastanowieniem się nad tym
– Biorąc pod uwagę wszystkie kwestie z tym związane z procesem, jego koszty, całą logistykę itd., przedstawiliśmy w sądzie naszą wersję porozumienia. Jest ona najbardziej korzystna dla spółki i zadowalająca drugą stronę. Przedstawiliśmy ją w sądzie. Jaki będzie finał tej sprawy, trudno powiedzieć – oświadczył Krzysztof Kosiba, prezes MZBM.
PiS: – Wina prezydenta
Radni opozycji podkreślają polityczne powiązania Myśliwca z prezydentem.
– Ten pan zatrudnił się w podległej sobie szkole, za co pobrał odprawę w wysokości 33 tys. zł. Pieniądze te mu wypłacono za… nieprzepracowanie ani godziny jako kierownik świetlicy. Chyba niepotrzebny był ten etat, skoro najpierw był na urlopie , później na chorobowym, po czym de facto odszedł z tej szkoły.
– Teraz dowiadujemy się, że pan Jan Myśliwiec pozwał MZBM. Domaga się dodatkowej rekompensaty w wysokości chyba ponad 20 tys. zł. Jest to pokłosie tego, że pan prezydent nie odwołał go, a jedynie zawiesił go w obowiązkach prezesa. To dało podstawy do tego, aby żądać takiego odszkodowania. Nie wypada tak traktować spółek, które mu podlegały jako wiceprezydentowi – grzmiał radny PiS, Radosław Swół
– Ja się kieruję prawem i tego prawa przestrzegam. Jeżeli pan Myśliwiec złożył pozew i domaga się roszczeń ze strony spółki, to sąd rozstrzygnie czy jest to zasadne czy nie. Ja nie oceniam tego pod względem moralnym. Nie będę nikogo namawiać, żeby rozmawiać o kwotach, o pieniądzach; o tym, żeby zmienić zdanie. Nie. Ja się kieruję prawem i tego prawa przestrzegam. I tyle w tym temacie – odpowiedział prezydent.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis