Największa inwestycja w Mielcu ostatnich lat niebezpiecznie oddala się w czasie. Mowa o budowie hali widowiskowo-sportowej, której koszt szacuje się na ponad sto milionów złotych. Podczas przetargu okazało się, że.. nie ma firmy, która byłaby zainteresowana budową hali. Dodatkowo całą procedurę opóźniły setki pytań dotyczących szczegółów realizacji przedsięwzięcia.
– Było ich ok. 300 – zdradził wiceprezydent Tadeusz Siemek. – Ale jest to normalne przy tego typu inwestycjach. Pytania zadawały firmy, które były zainteresowane budową tej hali. Chodziło o uściślenie dokumentacji, a także propozycje zmian co do obostrzeń, terminów itd. Odbył się przetarg i nie wpłynęła żadna oferta. To dosyć dziwna sytuacja, do tej pory nie zdarzało nam się coś takiego.
Zaniepokojony zaistniałą sytuacją jest Józef Zaskalski (PiS), przewodniczący Komisji Sportu i Rekreacji Rady Miasta: – Budowa hali to inwestycja sztandarowa miasta, priorytet nr 1. Oczekują tego nie tylko sportowcy, ale mieszkańcy – podkreślał. – Tymczasem pojawiło się zagrożenie, które wpływa na nastroje społeczne. Czy miasto dostrzega zaniedbania związane z budową hali? Na pewno popełniono jakieś błędy, niedopatrzenia, czasem niezamierzone Pora zacząć przyśpieszać działania, bo czas ucieka.
– Nie bardzo rozumiem, co kryje się pod hasłem „zaniedbania ze strony miasta” – odpowiedział Siemek. – Pytania na etapie przetargu są jakby normalną rzeczą. Czy termin zakończenia inwestycji w grudniu 2019 r. jest zagrożony? Szacujemy, że budowa hali potrwa ok. 24 miesięcy.
Już na etapie konkursu nie było najlepiej.
http://www.przetargi.egospodarka.pl/wyroki-kio/2016/orzeczenie,1489.html