Targi lotnicze w Le Bourget pod Paryżem to jedna z najbardziej prestiżowych takich imprez świecie. Co roku zjeżdżają tam najwięksi producenci samolotów. Także Mielec – jako miasto z tradycjami lotniczymi – miał tam swojego przedstawiciela. Problem w tym, że nie był to pracownik merytoryczny, tylko (były już) doradca prezydenta, Marek Paprocki, który z branżą lotniczą niewiele ma wspólnego.
Wyprawa ta kosztowała 30 tys. zł. Tyle wydano na stoiska, bilety i pobyt wydelegowanych przez magistrat osób. Bardzo krytycznie przedsięwzięcie to ocenił Marian Kokoszka, przewodniczący Rady Miasta: – To atrakcyjna wycieczka, ale wydaje mi się, że celem jej powinno być uzyskanie wymiernej korzyści dla miasta. Nie stało się tak, a więc było to wyrzuceniem pieniędzy podatników w błoto
– W piśmie z Urzędu Miasta, jakie otrzymałem w tej sprawie, kuriozalne wydaje mi się zdanie, które mówi, że „udział w tym wyjeździe pana Paprockiego nie był przypadkowy, gdyż posiada on kwalifikacje zawodowe związane z lotnictwem, jest absolwentem technikum mechanicznego o specjalności budowa płatowców” – cytuje Kokoszka. – Tego nawet nie będę komentował… Myślę, że nawet wśród radnych są osoby, które posiadają wyższe wykształcenie lotnicze i zdecydowanie większe kompetencje.
Wiceprezydent Jan Myśliwiec odpierał te zarzuty: – Wiadome jest, że pan prezydent Daniel Kozdęba nie mógł w tym czasie (19-25 czerwca b.r.) pojechać (poważne problemy ze zdrowiem – od red.) – mówi. – Była sesja absolutoryjna. Mogłem więc wysłać tylko takie osoby, jakie zostały wysłane.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis