Mieszkańcy zazwyczaj skarżą się, że uliczne światła gasną za wcześnie, albo że zaczynają świecić za wcześnie. Tymczasem w Mielcu jest odwrotnie. Bywa tak, że lampy działają całą dobę. … jasno.
Zauważył to radny miejski, Kazimierz Totoń: – O tym, że oświetlają nam miasto w dzień, mówiłem publicznie ponad pół roku – wspomina. – Energetycy obrazili się na mnie za to wtedy. Niemniej jednak w dalszym ciągu uważam sprawę za skandaliczną i karygodną. Nie tak dawno byłem na ul. Sękowskiego. Wyszedłem ze starostwa, patrzę, cała ulica się świeci. Świeciło się też na ul. Kilińskiego.
– Byłem niedawno w Turcji. I tam jest tak, że w dzień na ulicach nie robi się nic, nawet się ich nie zamiata. Od tego jest noc – podkreśla Totoń. – A u nas? Jak wymieniają żarówki w ciągu dnia, to zablokowany jeden cały pas ulicy. Widziałem to na Alei Kwiatkowskiego. Dlatego mam prośbę, żeby energetycy wymieniali żarówki, kiedy jest ciemno. Jeśli jako miasto dopłacimy do każdej ulicy 100 zł rocznie, żeby robić nocą, to i tak zyskamy, bo jak oni wyłączą ulicę, to są tysiące kilowaty.
Wiceprezydent Jan Myśliwiec tłumaczy, że zapis w umowie miasta z Zakładem Energetycznym mówi, że firma ta może włączyć światło, jeżeli wykonuje naprawy w dzień. Natomiast nie ma żadnego zapisu, który nakazują tego. – Niemniej podejmiemy ten temat. Będziemy rozmawiać o tym z Energetyką.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis