Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji w Mielcu poinformował o zamknięciu pływalni krytej przy ulicy Powstańców Warszawy. Powód? Incydent kałowy. Cóż za niespodzianka.
W komunikacie MOSiR czytamy, że z powodu incydentów kałowego od soboty (21.12) niecka rekreacyjna i wanna Whirpool są nieczynne do czasu uzyskania pozytywnych wyników badań wody. Podjęto działania dezynfekcyjne podchlorynem wapnia i dwutlenkiem chloru. Za utrudnienia MOSiR przeprasza.
To nie pierwsza taka sytuacja na mieleckiej pływalni. Miesiąc temu (28.11) z powodu incydentu kałowego zamknięto tam nieckę rekreacyjną. Do identycznej sytuacji na tej samej pływalni krytej doszło trzy tygodnie wcześniej – z tą różnicą, że wówczas stwierdzano zanieczyszczenia wody w dwóch nieckach: sportowej i rekreacyjnej. Okazało się, że były to „incydenty kałowy i wymiotny”.
Jest rzeczą niespotykaną, żeby tak często powtarzała się taka sytuacja – mówił dyrektor Godek. – Możemy tylko apelować do użytkowników, szczególnie dzieci i ich rodziców, o jakąś edukację
Niewykluczone, że „incydenty kałowe” to także taka forma „zabawy” lub „żartu”. Problem w tym, że takie zachowania to nie tylko objaw braku kultury, ale także zagrożenie dla zdrowia. Np. amoniak, który jest zawarty w moczu, w połączeniu z chlorowaną wodą może wywoływać poważne choroby układu oddechowego. Nic więc dziwnego, że powtarzające się „incydenty” budzą zaniepokojenie.
Ile razy musi sie to powtorzyc zeby do kierownictwa dotarlo ze incydenty sa umyslne.