
Po wyburzeniu starej hali sportowo-widowiskowej przy ul. Kusocińskiego, Mielec został tylko z jedną pływalnią krytą, na osiedlu Smoczka. Siłą rzeczy obiekt ten jest zapełniony. Ciasnotę potęgują prowadzone tam prywatne lekcje pływania. Pojawiają się wątpliwości, czy są one legalne,
– Jest to prywatna działalność na obiekcie miejskim – zauważa radny Radosław Swół. – Bez żadnych zasad, przepisów, czy unormowania. Pomijam kwestie opodatkowania. Natomiast wpływa to w sposób znaczący na uciążliwość dla pozostałych korzystających z tego basenu. Blokada torów powoduje, że inni ludzie zniechęcają się do tego. Bo jeżeli ktoś przychodzi na pływalnię i widzi tory zablokowane, to następnym razem pojedzie do innego miasta. W sytuacji gdy mamy jeden tylko basen, powinniśmy się nad tym zastanowić.
Andrzej Jędrychowski, dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, twierdzi, że problem nasilił się w ostatnich latach, po tym jak Mielec pozostał z jedną halą basenową.
– Tytułem anegdoty też mogę powiedzieć, że przez 10 lat też łamałem regulamin pływalni, bo uczyłem tam swoje dzieci pływać – ironizuje szef MOSiR. – W tej chwili nie za bardzo mamy instrumenty prawne, żeby wymóc na użytkownikach dostosowywanie się do regulaminu. W pełni problem zostanie rozwiązany, wydaje mi się, w momencie, jak będziemy mieć nowy basen z nowymi nieckami.
Podziękujcie panu J Ch