Nagradzanie przez media ludzi pełniących władzę zawsze wzbudza kontrowersje. Pojawiają się sugestie, że to pewnie nie za darmo. Że wójt, burmistrz, starosta, czy inny prezydent będzie musiał jakoś się za to „odwdzięczyć”. Nie inaczej komentuje się przyznanie przez tygodnik Korso tytułu Mielczanina Roku prezydentowi, Danielowi Kozdębie.
Oliwy do ognia dolała sugestywna wypowiedź dla Radia Leliwa byłego włodarza miasta, Janusza Chodorowskiego, który od Korso otrzymał laur Mielczanina XX-lecia, a który wcześniej, jako prezydent, konsekwentnie odmawiał uczestniczenia w plebiscytach gazety.
– To ważne dla mnie, dlatego że praktycznie niewiele ode mnie już zależy: nic nikomu nie jestem w stanie za to, jako prezydent, dać. Łatwo się zdobywa różne nagrody, kiedy ktoś oczekuje, że mu się jakoś to zrekompensuje. Dziś już nie jestem prezydentem, więc trudno oczekiwać ode mnie, żebym komuś za to coś załatwiał – mówił wprost Chodorowski,
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis