Coraz więcej faktów przemawia za tym, że Antoni Macierewicz, minister obrony narodowej, zapowiadając, że polskie siły specjalne wzmocnią śmigłowców Black Hawk, nie miał na myśli maszyn produkowanych w Polskich Zakładach Lotniczych w Mielcu, a w… Stratford.
Chodzi oczywiście o siedzibę amerykańskiego właściciela PZL – firmę Sikorsky Aircraft Corporation. Szef MON oświadczył, że w tym roku do polskich sił specjalnych ma trafić co najmniej dwa śmigłowce Black Hawk, a w przyszłym – 8. W sumie ma być ich 21.
Tymczasem amerykański senator Chris Murphy stwierdził, że dzięki zakupowi śmigłowców Black Hawk dla MON wzrośnie liczba miejsc w pracy w… zakładach Stratford – To świetny dzień dla stanu Connecticut – komentował deklaracje Macierewicza (więcej o tym TUTAJ).
O tym, że to nie zakłady w Mielcu, a w USA zarobią na zakupie MON-u pierwszych maszyn Black Hawk przekonany jest również europoseł PSL, Krzysztof Hetman (na zdjęciu):
– Pan minister Macierewicz zapowiada, że do końca roku kupi śmigłowce z Mielca. Z jakiego Mielca? To nie jest produkcja samochodów. Tam na placu przy hali produkcyjnej nie stoją gotowe śmigłowce. Jeśli on chce kupić Black Hawk’i w tym roku, to znaczy, że kupi te, które zostały wyprodukowane w USA – podkreślał Hetman w ostatnim (16.10) programie TVN24 „Kawa Na Ławę”. – Potrzeba co najmniej rok, żeby pierwszy Black Hawk wykonany w Mielcu trafił do polskiej armii. To nie jest produkcja gwoździ. To śmigłowiec bojowy. A więc Mielec otrzymał od rządu obietnicę zakupu Black Hawk’ów, których nie wyprodukuje.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis