Czy skwer u zbiegu ulic Wąskiej i Nowy Rynek, na mieleckiej starówce, powinien nosić imię Abby Fenichela (1906-68), znanego żydowskiego grafika? – Niekoniecznie odpowiada radny miejski, Jakub Blicharczyk (na zdjęciu). Jednym z jego argumentów jest miejsce urodzenia Fenichela. Co prawda przyszedł on na świat w Mielcu, ale w wielu opracowaniach amerykańskich i żydowskich, w tym m.in. na stronie internetowej tak poważnej instytucji, jaką jest Muzeum Izraela, czytamy, że „was born in Cracow”.
– Moja wątpliwości wzbudził też okres przebywania tego pana w latach 40. na terenach okupowanych przez Sowietów, i jego nieskrępowana działalność za przyzwoleniem tamtejszych władz – zaznaczył Blicharczyk. – Zastanawiający jest także jego udział w latach 1947-48 w bardzo krwawej i brutalnej wojnie izraelsko-arabskiej. Nie wiem zatem, czy ta postać zasługuje na to, żeby honorować ją skwerem, i to w centrum miasta.
Patronatu bronił jego wnioskodawca, Jacek Krawczyk: – Jakąkolwiek by nie otworzyć stronę internetową poświęconą Fenichelowi, jest tam napisane, że urodził się w Mielcu – przekonywał. – Co do jego „nieskrępowanej działalności w ZSRR”, informuję, że w 1940 r. został on aresztowany i wywieziony do Kazachstanu. Dopiero po podpisaniu paktu Sikorski-Majski został stamtąd zwolniony. Nie mógł brać udziału w wojnie arabsko-izraelskiej, bo w tym czasie przebywał w brytyjskim obozie internowania na Cyprze.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis